czwartek, 15 maja 2014

100 happy days.

Fajnie być szczęśliwym, więc czas start! :)

Z dzisiejszego dnia śmiało mogę wyciągać szczęście od samego rana. Najpierw musiałam zwlec się z łóżka od mojego grzejącego mnie co noc Ciepełka, i podreptać na 8 na uczelnię. ALE! Żeby umilić sobie ten dzień, zaczęłam go od gorącej herbaty, a później wpadłam do sklepu po ulubione rogaliki drożdżowe i jogurt pitny, które są dla mnie zawsze świetnym rozwiązaniem na śniadanie. Jak już dodreptałam na miejsce, wygłosiłam swoją prezentację (w której spore zasługi miało moje wyżej wymienione Ciepełko), która spotkała się z aprobatą prowadzącej i pozwoliła mi na zaliczenie kolejnego przedmiotu z oceną całkiem przyjemną bo - pochwalę się, a co! - 4,5. Uczelnia uczelnią, więcej się nie wypowiem, bo nie chcę zapeszyć wyników pisanego dziś kolokwium.

Po wstępnym ogarnięciu materiału na przyszły tydzień wybraliśmy się na zakupy, gdzie wreszcie kupiłam pędzelek, który będzie mi służył i nie będę już podkradać współlokatorce tegoż przyrządu do upiększania się.

Teraz? Teraz siedzę, piję nowe, jeżynowe Somersby, mój Mężczyzna siedzi obok, wlepiając ślepia w blog motoryzacyjny (nie pijąc już piwa - jak zwykle zostałam w tyle). Jestem szczęśliwa. Dlaczego? Dlatego, że wyciągnęłam małe szczęścia z całego dnia. Nie przejęłam się tym, że ryż na obiad nie wyszedł mi taki, jakbym chciała (no dobra, przejęłam się, ale mam wspaniałego Mężczyznę, który potrafił mnie od tego odciągnąć i przypomnieć, że nie zawsze wszystko się udaje).

Warto szukać szczęścia w codzienności. Dlatego kiedy dopiję piwo, pójdę spać z uczuciem spokoju i różnymi innymi pozytywnymi odczuciami. A jutro kolejny, udany dzień, pełny miłych akcentów :)


A gdyby ktoś chciał śledzić na bieżąco moje 100happydayshttp://instagram.com/may9313 :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz