wtorek, 16 września 2014

Boisz się strachu?

Strach towarzyszy nam przez całe życie. Przejawia się na różne sposoby, w różnych sytuacjach. Codziennie się czegoś boimy. Czasem jest to ciągła obawa o czyjeś zdrowie, życie, czasem to tylko przejściowe uczucie, czy ktoś nas nie złapie na ściąganiu (tak we wrześniowym klimacie :D ). Jak ja podchodzę do strachu?

źródło

środa, 3 września 2014

Jesienne plany.

Jesień zasadniczo już nastała. Chłodne wieczory, cieplejsze ubrania, krótsze dni no i barwniejsze otoczenie. Lubię jesień. Rok temu nawet nie zorientowałam się, kiedy przeminęła. W tym roku nie zamierzam popełnić tego błędu! Jak więc mam zamiar spędzić tą piękną porę roku?

żródło: weheartit.com

czwartek, 28 sierpnia 2014

Jesteśmy tu i teraz.

Zatruwamy się tym, co zrobiliśmy, lub czego nie zrobiliśmy. Spędzamy czas na myśleniu, jak będzie wyglądał nasz jutrzejszy dzień, jak będzie wyglądał nasz dom za 10 lat. A gdzie jest dzień dzisiejszy?



poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Żyj dla siebie.

Tak jak wspomniałam tutaj, po przeczytaniu tego tekstu, postanowiłam dodać w temacie coś od siebie. Myślę, że nie tylko mi się zdarzyło zapomnieć o życiu dla siebie, zamiast życia dla innych, jeżeli interesuje Was, co mam do powiedzenia w tej kwestii, jak to widzę w tym momencie – zapraszam!





środa, 20 sierpnia 2014

Co ja wyprawiałam przez te 12 dni?

Jak obiecałam - zdam Wam krótką relację z moich poczynań z okresu pół-offline. Tak, w połowie, dzięki technologii i pakietowi internetowemu w super-turbo-smartfonie.
Zatem - zapraszam!

Hej, hej!

Witajcie! Nie było mnie tutaj, bo mi się wiaderko z internetem chwilowo osuszyło, ale znów jest pełne ;)
Szybkie przypomnienie o moim istnieniu, teraz pędzę do...



piątek, 8 sierpnia 2014

W pogoni za ideałem.

Internet, telewizja, gazety i inne takie. Wszędzie słyszymy "idealna sylwetka", "idealny makijaż"; idealne to idealne tamto. Co jest do cholery, czy celem naszej egzystencji jest dążenie do bycia naj? Co to znaczy idealny, po co nam to?

To było idealne popołudnie i wieczór.

środa, 6 sierpnia 2014

Dlaczego biegam?

Bieganie stało się dość popularne jakiś czas temu. Sama zaczynałam, bardzo nieregularnie, bardzo nieefektywnie, w wieku lat 12, ale to nie było to. Ciężko powiedzieć, że jest to regularnie przeze mnie uprawiana dyscyplina sportu, jednak lubię to. Słabo mi to wychodzi pod względem wyników, ale to nieważne. Ważne, że sprawia mi to frajdę!


(prawda, że zabawnie mi się nogi opaliły? :) )

wtorek, 5 sierpnia 2014

Czo paczy Maja 2

Dzisiaj, po dłuuugim czasie, publikuję mini-zestaw stron, które wpadły mi w ostatnim czasie w oko. To trochę mało powiedziane, bo przepadłam i zamiast pisać referat, zaczytuję się między innymi w mamowo-żonowych wpisach, ale uznajmy, że to dla dobra mojej i nie tylko przyszłości ;)


Zapraszam, polecam!

niedziela, 3 sierpnia 2014

Jak Cię widzą, tak Cię piszą.

Tak, ja wiem, że "pozory mylą". Jednak uważam, że powinniśmy zwracać uwagę na nasz wygląd. Być może ktoś uzna, że jestem płytka - trudno. To tylko moje przekonania (tylko, albo i ), uważam, że coś w nich jest i pewnie niejedna osoba się ze mną zgodzi. Chociaż nie zdziwię się, jeśli uznacie moje poglądy za staroświeckie ;)

źródło

sobota, 12 lipca 2014

Wakacje, wakacje.

Tak, sesja się skończyła (niestety jeszcze niezupełnie jak dla mnie), niby wakacje ale póki co ciężko było mi wygospodarować czas na wyklikanie paru słów. Więc nadrabiam!

środa, 2 lipca 2014

Czo paczy Maja.

Ok, na wszystkich chyba blogach, które śledzę są cykliczne przeglądy internetu, blogerzy przedstawiają, co lubią przeglądać, co ostatnio ciekawego przeczytali. Zatem i ja będę mieć takie posty!


Dzisiaj będzie szybko i krótko, bo niestety czas nie pozwala.

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Człowiek uczy się przez całe życie: młodzi gniewni.

Mamy po dwadzieścia lat, wszystko nas denerwuje, wszystko chcielibyśmy zmieniać. To z jednej strony fajna sprawa, ulepszanie świata, ale stop - NIE DA SIĘ. Musimy się uspokoić, wrzucić na luz, przecież nie uratujemy całego świata i nie ma potrzeby się z tego powodu złościć. Co więcej, nasz młodzieńczy bunt nie kieruje się przeciwko złu tego świata, ale nasza frustracja jest spowodowana także innymi rzeczami i odbija się w wielu dziedzinach naszego życia. Słusznie?


sobota, 21 czerwca 2014

O tym, jak rzuciłam palenie i jak mnie to uszczęśliwia.

Zaczęłam palić 3 miesiące przed 16 urodzinami. "Jakoś tak wyszło". Nie robiłam tego dla szpanu, czy czegoś w tym rodzaju (może trochę, podświadomie? Byłam wtedy szczeniarą, kto wie, co mi w mózgownicy siedziało). Najpierw jeden, nieśmiało, potem kolejne i kolejne, i wcale nie dało mi się przetłumaczyć, że...


... bo dobrze się czułam, paląc je, serio!

piątek, 30 maja 2014

Historia o ambitnym człowieku.

Był sobie człowiek. Przeciętny, zlewający się z szarym tłumem. Było mu całkiem dobrze, spał, jadł, wypełniał swoje obowiązki, spotykał się ze znajomymi, chodził czasem na imprezy. Stąpał twardo po ziemi, bo marzenia są fajne, ale z reguły nieosiągalne.
Któregoś dnia natknął się w internecie na blog człowieka szczęśliwego, spełnionego, którego życie wypełnione jest podróżami, który ma fajne wykształcenie, fajną pracę. Ja też tak chcę! - pomyślał. I wziął się do roboty.
Zaczął szukać motywacji, inspiracji, "ja też tak mogę!". Zaczął wyszukiwać kursów, szkoleń, "wszystko się może przydać. będę wszechstronny!", uczestniczyć w konferencjach, spędzać czas na samotnej nauce języków, uczyć się coraz to nowszych rzeczy, piąć się w górę i górę.
W pewnym momencie zorientował się, że jest sam. Wraca do pustego mieszkania obwieszonego dyplomami, zapełnionego słownikami. Nie miał czasu na przyjaciół, bo chciał się rozwijać. Nie miał czasu na porządny odpoczynek, bo każdą chwilę wypełniał CZYMŚ. Czymkolwiek, co prowadziło go do bycia wszechstronnym, wszystkowiedzącym człowiekiem.
Był zmęczony, dyplomy przestały go cieszyć, nie miał się z kim podzielić nową umiejętnością, nowym, sukcesem. A sukces w samotności wcale nie smakuje dobrze.

Miałam  w swoim życiu moment taki, że chciałam łapać wszystko. Dążyłam do doskonałości, zawsze musiałam nienagannie wyglądać, być we wszystkim najlepsza. Nie o to chodzi, co więcej - TO NIE DLA MNIE. Nie każdy człowiek jest stworzony do bycia "naj" we wszystkim. Ale każdy człowiek jest stworzony do bycia szczęśliwym.


weheartit.com

Teraz wiem, że dążyłam do czegoś niekoniecznie mądrego. Potrafię wyjść bez makijażu (no dobra, maluję brwi i usta ;) ), w dresowej bluzie (a jak wygodnie!), w mniej świeżych, związanych włosach (są zdrowsze, ładniejsze, będę jeszcze długowłosa!) i nie przejmować się tak bardzo kolejnym pryszczem (no dobra, trochę mnie denerwują i wściekłam się złamanym paznokciem - to było głupie). Starczy mi trója na zaliczeniu, a satysfakcję znajduję w wymyśleniu chociażby głupiego obiadu, który wcale nie jest wykwintny (choć na to nie wygląda - cieszę się; no może trochę liczę na małą, bardziej wyraźną pochwałę... :) ). Szczęściem dla mnie jest chwila czułości. A brak znajomości kilku języków? Bo angielsku jakoś się dogadam, grunt, że po włosku z rodzinką też. Może kiedyś posiądę większą wiedzę, ale na razie to nieważne.


A Wy, gdzie macie swoje szczęście?

środa, 21 maja 2014

Człowiek uczy się przez całe życie: dojrzałość emocjonalna.

Dojrzewamy w różnym wieku. Niektórzy muszą dorosnąć wcześniej, ze względu na wypadki losowe, niektórzy nie dojrzewają nigdy. Ja, tak myślę, jestem gdzieś po środku :)

Kiedy przypomnę sobie, jaka byłam rok temu, dwa lata temu itd. o tej porze, widzę kolosalną różnicę. Na dobre, tak mi się wydaje. Ale, jeżeli mówimy o dojrzałości emocjonalnej...
Myślę, wręcz jestem pewna, że sporo mi do niej brakuje. Czasem zachowuję się naprawdę dziecinnie, nie mówię tutaj o wygłupach, które ludzie dojrzali mogliby skarcić słowami "masz już 21 lat, trochę powagi", bo ja uważam inaczej - w swoim gronie, mogę, a nawet powinnam się wyszaleć i porobić z siebie takiego debila, jak tylko mogę, bo kiedy? Jak będę mieć dzieci, dom, rodzinę - wtedy będę musiała poważnieć, teraz jestem młoda (nawet mnie ostatnio dowód pani w sklepie pytała!), nie muszę być poważna aż tak ;)
Brakuje mi tej dojrzałości, bo niepotrzebnie wyciągam niektóre rzeczy, myślę czasem zbyt egoistycznie i co najważniejsze - biorę wszystko za bardzo na poważnie, zamiast czasem coś olać, przejść obok obojętnie, żeby nie stresować się niepotrzebnie.

Czasem warto się zatrzymać na chwilę, zastanowić się, czy warto reagować aż tak emocjonalnie, czy nie lepiej zostawić coś w spokoju, albo dobrać inne słowa. Zareagować chłodniej. Zamiast panikować, pomyśleć chwilę "a może on/ona ma co innego na myśli, może tylko zostały użyte nieodpowiednie słowa?". Ostatnio ucząc się na koło z angielskiego natknęłam się na wyrażenie "coldness of head". Może czas zacząć nad tym pracować?

Pominęłam w swojej wypowiedzi przejawy niedojrzałości typu chlanie na umór dla szpanu, bo dla mnie to oczywiste, że to głupota i dziecinada. Tak, zapiłam nie raz. Ale to już za mną, w chwili obecnej piję piwo ze swoim Mężczyzną, takie wieczorne, pod cieplutki dzień. Nie mam potrzeby pić do białego rana na hucznej imprezie. To przychodzi z czasem, tak myślę. Od pół roku nie palę. Z dnia na dzień przestałam. I choć czasem kusi mnie, by zapalić (ta chmurka w płucach, którą potem wypuszczam, mmm...), daję sobie chwilę - cera się niszczy, a i tak mam z nią problemy, fajki drożeją, a ja śmierdzę. Wolę wydać na lepszy kosmetyk/fajny zapach, bądź odłożyć.

Postawa i podejście do życia zmienia się z czasem. Dojrzewamy. I to jest dobre, polecam czasem zastanowić się, jak to było rok temu o tej porze, czasem można zauważyć ogromne zmiany, przynajmniej ja tak mam ;)

czwartek, 15 maja 2014

100 happy days.

Fajnie być szczęśliwym, więc czas start! :)

Z dzisiejszego dnia śmiało mogę wyciągać szczęście od samego rana. Najpierw musiałam zwlec się z łóżka od mojego grzejącego mnie co noc Ciepełka, i podreptać na 8 na uczelnię. ALE! Żeby umilić sobie ten dzień, zaczęłam go od gorącej herbaty, a później wpadłam do sklepu po ulubione rogaliki drożdżowe i jogurt pitny, które są dla mnie zawsze świetnym rozwiązaniem na śniadanie. Jak już dodreptałam na miejsce, wygłosiłam swoją prezentację (w której spore zasługi miało moje wyżej wymienione Ciepełko), która spotkała się z aprobatą prowadzącej i pozwoliła mi na zaliczenie kolejnego przedmiotu z oceną całkiem przyjemną bo - pochwalę się, a co! - 4,5. Uczelnia uczelnią, więcej się nie wypowiem, bo nie chcę zapeszyć wyników pisanego dziś kolokwium.

Po wstępnym ogarnięciu materiału na przyszły tydzień wybraliśmy się na zakupy, gdzie wreszcie kupiłam pędzelek, który będzie mi służył i nie będę już podkradać współlokatorce tegoż przyrządu do upiększania się.

Teraz? Teraz siedzę, piję nowe, jeżynowe Somersby, mój Mężczyzna siedzi obok, wlepiając ślepia w blog motoryzacyjny (nie pijąc już piwa - jak zwykle zostałam w tyle). Jestem szczęśliwa. Dlaczego? Dlatego, że wyciągnęłam małe szczęścia z całego dnia. Nie przejęłam się tym, że ryż na obiad nie wyszedł mi taki, jakbym chciała (no dobra, przejęłam się, ale mam wspaniałego Mężczyznę, który potrafił mnie od tego odciągnąć i przypomnieć, że nie zawsze wszystko się udaje).

Warto szukać szczęścia w codzienności. Dlatego kiedy dopiję piwo, pójdę spać z uczuciem spokoju i różnymi innymi pozytywnymi odczuciami. A jutro kolejny, udany dzień, pełny miłych akcentów :)


A gdyby ktoś chciał śledzić na bieżąco moje 100happydayshttp://instagram.com/may9313 :))

wtorek, 13 maja 2014

Człowiek uczy się przez całe życie: Cierpliwość.

Cierpliwość jest cechą niezwykle istotną, która naprawdę pomaga nam w unikaniu komplikacji w życiu. Warto ją wypracować, ponieważ brakiem cierpliwości możemy sobie wyrządzić krzywdę.

Przykład 1.
Któregoś dnia stwierdziłam "kupuję nowy telefon". Poszłam do sklepu, kupiłam. Niespełna pół roku później narzekałam co niemiara, że system nie ten, za te pieniądze dostałabym lepszy, ale że nie chciałam już dłużej czekać, nie chciało mi się wcześniej poświęcić czasu na research, musiałam się z nim pomęczyć. Teraz chciałam znów kupić nową zabawkę. Tym razem poprosiłam mojego Mężczyznę, żeby doradził mi, co będzie najlepszym dla mnie wyborem przy określonej sumie pieniędzy, pochodziłam po sklepach i teraz jestem zadowoloną posiadaczką nowego telefonu :)

Przykład 2.
Jestem w gorącej wodzie kąpana. Kiedy rozmawiam z Lubym, zarzucę mu, że czegoś nie zrobił, a po chwili okazuje się, że chciał to właśnie zrobić/powiedzieć i jest mi wtedy strasznie głupio. Pewnego razu też pomyślałam, że powiedział coś nie tak/czegoś niedopowiedział. Ale siedziałam cicho. Nie minęła minuta, jak powiedział to, co chciałam usłyszeć. Dzięki temu, że się powstrzymałam, uniknęliśmy sprzeczki i niepotrzebnych nerwów.

Takich przykładów znalazłabym wiele. Ostatnimi czasy trenuję swoją cierpliwość, powstrzymując się od niepotrzebnych słów, co się naprawdę opłaca! Jestem szczęśliwa, nie denerwuję się niepotrzebnie, nie denerwuję niepotrzebnie innych :)

Kiedy nie przemyślimy naszych decyzji, nie powstrzymamy się od niepotrzebnych słów, możemy tego pożałować. Często jesteśmy później niezadowoleni, wywołujemy niepotrzebne sprzeczki. Czasem lepiej coś przemilczeć lub zastanowić się nad lepszym doborem słów. Naprawdę, warto.

sobota, 19 kwietnia 2014

Człowiek uczy się przez całe życie.

Tak, zwłaszcza mając 21 lat.
I nie mówię tutaj o nauce do sesji czy czegokolwiek takiego. Mówię o nauce życia, czy jakkolwiek to nazwać. Każdego dnia uczę się czegoś nowego, czy to jakaś pierdoła dotycząca gotowania, czy też jakiś trik ułatwiający życie. Pomijając takie atrakcje, uczymy się uczuć, emocji, okazywania ich bądź pohamowywania. Uczymy się, jak postępować z ludźmi, bo przecież człowiek jest zwierzęciem stadnym, więc trzeba dobrze żyć z innymi, żeby samemu czuć się dobrze. To są ciężkie i żmudne lekcje. Po drodze napotykamy na trudności, popełniamy błędy, odnosimy sukcesy. A jaka potem satysfakcja! Czy nie miło, kiedy pomyślimy, że jeszcze jakiś czas temu w podobnej sytuacji zachowalibyśmy się inaczej, co mogłoby wywołać kłótnię, problemy etc.?

Warto się uczyć życia. Warto się otwierać, zmienić coś w sobie, żeby ułatwić byt sobie i ludziom w naszym otoczeniu. To może naprawdę zaowocować!

Nie będę tu wymieniać, czego uczę się ja. Zostawię to na oddzielne wpisy. Mogę tylko dodać, że ostatnimi czasy uczę się naprawdę wiele.  Robię to z chęcią i poczuciem, że naprawdę dojrzewam. Przecież w wieku 21 lat nie mogę mówić o sobie, jako o dorosłej, to byłoby śmieszne! Ale mogę z całą pewnością stwierdzić, ze robię coraz większe kroki ku dorosłości.

A na zakończenie chciałabym wszystkim życzyć wesołych świąt, smacznego jajka i miłości. Bo miłość uskrzydla, jest źródłem szczęścia i innych szczęśliwych bonusów :)

piątek, 11 kwietnia 2014

Kolejna długa nieobecność.

Tak, wiem, piszę tu bardzo nieregularnie. A sprawcą takiego a nie innego obrotu spraw jest fakt, że moje życie jest naprawdę wypełnione.
Nie, nie pseudopsychologicznymi bełtami o samorozwoju, gonieniem wciąż "wyżej, dalej, mocniej". Nie doszukacie się nawet rozbuchanego życia towarzyskiego. Moje obecne życie to ja i moja miłość. To mi do szczęścia w tym momencie wystarczy. Możecie wierzyć lub nie, ale to wszystko, czym teraz żyję i to jest piękne.
Wiadomo, muszę również znaleźć czas na uczelnię, parę innych obowiązków, jednak wszystko co robię, dostosowuję do drugiej osoby. I to jest wspaniałe.

Ostatnio u DesignYourLife pojawił się konkurs, który polegał na uwiecznieniu i opisaniu najwspanialszego momentu dnia. Nie wzięłam w nim co prawda udziału, ale jakiś czas później stało się dla mnie oczywiste, co jest dla mnie takim momentem. To chwila, w której po całym dniu kładziemy się spać, jesteśmy tak blisko siebie. I chociaż w akademiku ciężko o szczególną intymność, ten moment ma w sobie magię.

Kilka dni temu natknęłam się na grafikę, na której widniało stwierdzenie, że co 7 lat człowiek się całkowicie przewartościowuje. To się zgadza. Właśnie stuknęła mi kolejna "siódemka" życia, a ja mam zupełnie inne wyobrażenie swojej przyszłości niż do tej pory. Zmieniło się prawie wszystko. To też jest piękne.

Muszę chyba dostać jakiegoś kopa w cztery litery i częściej tu pisać, bo naprawdę lubię to robić.


Życzę Wam miłego weekendu i niech Wasze życie układa się tak pięknie, jak moje obecne :)

sobota, 8 marca 2014

Wszystkiego dobrego!

... z okazji Dnia Kobiet oczywiście :)
Może i to oklepane, ale chcę wszystkim kobietkom, czy to młodszym, czy starszym, blondynkom, brunetkom, wysokim i niskim życzyć pełni szczęścia, kochających mężczyzn u boku, żeby słodkości i inne pyszności nie szły w biodra (ja na przykład ucieszyłam się, stając dzisiaj na wadze), i czego tylko sobie życzycie :)

poniedziałek, 3 marca 2014

Zmiany są dobre.

Poważnie. Przekonałam się o tym nie raz. Czasem warto zmienić swoje otoczenie, kolory w szafie, tapetę na pulpicie. To są drobnostki, które pozwolą nam na odświeżenie swojej codzienności, poprawią samopoczucie. Dzisiaj mam zamiar napisać o zmianie swoich poglądów.

Tylko krowa nie zmienia poglądów - chyba każdy zna to powiedzenie? Teraz trzeba powiedzieć, że nie chodzi tu o chwianie się niczym chorągiewka na wietrze, o każdorazową zmianę zdania, byleby się innym podobało. Takiej postawie mówię  stanowcze NIE.

Mam na myśli refleksje, które nachodzą nas od czasu do czasu, które poddają w wątpliwość nasze dotychczasowe przekonania. Macie takie? Pojawiają się na skutek istotnych wydarzeń w naszym życiu, gdy pojawia się nowa, ważna dla nas osoba, czasem jest to tylko chwilowy impuls, który bierze się ot tak, znikąd. Dajmy popłynąć swobodnie takim właśnie refleksjom! Jeśli przyniosą one zmiany w naszych poglądach - to nic złego. Ludzie się zmieniają, dojrzewają, nie trzeba się tego bać, warto próbować czegoś nowego, zawsze można wrócić do czegoś sprawdzonego, prawda? Przynajmniej w przyszłości nie będziemy żałować, że czegoś nie spróbowaliśmy.

Ja ostatnio przeszłam kilka diametralnych zmian. Na początku bałam się, jednak myślę, że nie będę żałować. Wciąż myślę nad swoją przyszłością, którą do tej pory wyobrażałam sobie całkowicie inaczej niż jak ta, która się przede mną rysuje. Bałam się, naprawdę się bałam. Ale po ustaleniu SWOICH priorytetów (tu odsyłam do jednego z moich postów: http://little-lady-m.blogspot.com/2014/01/czego-chcesz-od-zycia.html ) stwierdziłam, że ta przyszłość będzie dla mnie odpowiednia. Jak się ułoży, czy faktycznie będzie ona tak wyglądać - to się okaże. Ale póki co mam niewielkie "próbki" tego, co mnie czeka i już się nie boję, jestem spokojna.

Jak widać - zmiany, nawet te o 180 stopni są dobre :)

piątek, 21 lutego 2014

Uparty jak baran.

Tak mam. Może dlatego, że jestem zodiakalnym baranem właśnie? :) Może to kwestia charakteru. Zawsze myślałam, że nie mogę odpuścić, bo to będzie oznaczało, że mam słaby charakter, że daję sobą manipulować, że ludzie uznają, że nie mam własnego zdania. Tak nie jest. Czasem naprawdę warto spuścić z tonu, chociażby dla dobra relacji z drugą osobą.

Ale jak to tak, ciągle ustępować, stracić własne zdanie, poddawać się "poleceniom" innych? Nie, nie, nie. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Wystarczy zmienić nastawienie. Trzeba dążyć do kompromisów, jednak nie zawsze jest to możliwe. W relacjach międzyludzkich istotne jest pamiętanie o tym, że wszyscy jesteśmy sobie równi. Raz ustępujesz Ty, raz druga strona, innym razem wypośrodkujecie. Czasem warto się poświęcić, zrobić coś, na co się nie ma ochoty. Osoba, dla której to zrobisz, doceni to. Jeśli nie, warto to wskazać, przypomnieć (jesteśmy tylko ludźmi - czy Ty zawsze wszystkie szczegóły zauważasz? na pewno nie zdarzyło Ci się pominąć jakiejś rzeczy, którą ktoś dla Ciebie zrobił?). Ewentualnie zmienić otoczenie, ale to już inna kwestia, ja nie o tym dzisiaj :) Można na tym tylko zyskać. Oczywiście pod warunkiem, że wszystko będzie z głową.

Może się zdarzyć, że przesadzisz w drugą stronę. STOP! Ty jesteś tak samo wartościowym człowiekiem jak osoba, dla której podejmujesz określone decyzje. Pół biedy, jeśli robisz to z miłości/sympatii/dobrego serca/przez grzeczność lub cokolwiek takiego. Wtedy trzeba się otrząsnąć, porozmawiać, powiedzieć, że coś jest nie tak, spytać, czy druga osoba też to zauważyła. Gorzej, jeśli robisz to, bo jesteś do tego zmuszany. Wtedy też potrzebna jest rozmowa. I tu też są dwa wyjścia - albo ta osoba się niechcący zapędziła (znów powtórzę, że jesteśmy tylko ludźmi), przeprosi i wszystko wróci do normy, albo jest osobą nieodpowiednią, szukającą w swoim otoczeniu potulnych owieczek.

Jak widać, trzeba umieć wypośrodkować, nie przesadzać w żadną stronę. Najlepiej, gdyby obie strony miały takie same poglądy, nie musiały się naginać dla kogoś, bądź też gdyby zawsze można było wypracować kompromis. Ale nie ma tak łatwo :) W pierwszym przypadku życie nie byłoby tak ciekawe, drugi zaś nie jest zawsze możliwy. Poza tym, takie sytuacje, wymagające poświęcenia się którejś ze stron pokazują, jak traktujemy siebie wzajemnie. Czy jesteśmy w stanie zrobić coś nie do końca w zgodzie z samym sobą, dla dobra drugiej osoby, czy ta druga osoba też jest w stanie tego dokonać. Widzimy wtedy, jak jesteśmy zaangażowani w relację. To też bardzo istotna informacja.

Nie trzeba się bać powiedzieć "ok, zrobię to dla ciebie". To wcale nie oznacza braku charakteru, braku własnego zdania, poddaniu się manipulacji. To pokazuje drugiej osobie, że nam zależy, że chcemy sprawić komuś przyjemność, że jesteśmy w stanie zrezygnować z czegoś dla siebie, na rzecz kogoś innego. To jest dobre, o ile obie strony dają z siebie tyle samo. A właśnie do takich relacji dążymy.

niedziela, 16 lutego 2014

Tyle dni, dużo dni.

Tak, bardzo dawno mnie tu nie było. Porzuciłam blogowanie, stwierdziłam, że w moim wykonaniu jest dość infantylne? Nie wiem, jak inaczej to określić. W każdym razie odwiedzając ponownie swój skrawek w internetach zauważyłam, że jednak komuś się podoba, co podniosło mnie znacznie na duchu.

U mnie dużo zmian. Jestem szczęśliwa, codziennie odkrywam, jak bardzo dojrzałam w ciągu minionego roku. Sesję zdałam bez poprawek, sama nie wiem, jak, ale grunt,że się udało :) Jutro zaczynam nowy semestr, jestem przerażona perspektywą spędzenia 10 godzin na wydziale, chociaż nie zdziwiłabym się, gdybym jednak ten czas sobie ukróciła ;)

Dojrzewam. Zdecydowanie dojrzewam do roli kobiety dorosłej, w przyszłości żony, matki. To brzmi dziwnie, ale tak jest. Nie jestem rozwydrzoną pannicą, której imprezy i szaleństwa w głowie. Nie, żadnych nie żałuję ;) jednak nie mam zamiaru ich powtarzać. Tata mi nie wierzy, jak mu mówię, jak się uspokoiłam :)) Ba, rzuciłam palenie! Nie ciągnie mnie nawet. Październikowy ciąg alkoholowy jest już tylko wspomnieniem, w czwartek nie mogłam zmęczyć jednego piwa, a zamiast alkoholu, wolę napić się herbaty, serio :) Czuję się dumna ze swojej przemiany i wcale nie uważam, że coś mnie omija. Fakt, mam 20 lat, jednak uważam, że wyszalałam się, zobaczyłam, jak to jest i wystarczy. Teraz czas na przygotowanie się do dorosłego życia. To może brzmi jak głupi frazes, ale mi odpowiada. Nie twierdzę, że to jest właśnie droga odpowiednia dla każdej dwudziestolatki, jednak dla mnie owszem.

Blog się trochę zmieni wizualnie, obiecuję więcej zdjęć, teraz już na pewno :) Tymczasem znikam, kończyć książkę i wyczekuję na powrót mojego mężczyzny :)

Miłego niedzielnego popołudnia i energii na nadchodzący tydzień :)

piątek, 10 stycznia 2014

Czego chcesz od życia?

Nie było mnie tu tyle czasu, nic nie pisałam, nic nie robiłam. Tak,ostatnio się rozleniwiłam bardzo. Ale... nie do końca.

Jaki to zwrot akcji? Może nie taki nagły, jednak nastąpił mały przewrót w moim podejściu do życia. Dużo myślałam o tym, czego naprawdę chcę od życia i jestem w martwym punkcie - nie wiem, czego chcę. Jednak powoli zaczyna mi się to wszystko klarować i wiem jedno - teraz chcę wiedzieć, czego ja chcę. Do tej pory miałam wizję siebie, jednak po dłuższych przemyśleniach doszłam do wniosku, że to pewien schemat myślenia... moich rodziców. Kochają mnie, chcą dla mnie jak najlepiej. Niestety zagubiłam się w tym wszystkim i przyjęłam ich wizję jako swoją. To nie jest dobre na dłuższą metę. Trzeba zadać sobie pytanie, gdzie i jak widzimy samych siebie w przyszłości, czy to my tego chcemy, czy to jakieś ideały wpojone nam przez media/środowisko. To jest jedyny sposób by móc czerpać satysfakcję z naszego życia.

Na takich przemyśleniach minęły mi święta, może nie doszłam do żadnych zaskakujących, odkrywczych wniosków, jednak wniosły one sporo w moje życie i polecam wszystkim taką refleksję na temat samego siebie, to naprawdę ważne.

Miłego weekendu :)